Gdzie spotkać Boga na wakacjach?

   Gdzie spotkać Boga na wakacjach?  

„Wakacje, znowu są wakacje, na pewno mam racje, wakacje znowu są” – ten fragment znanej piosenki kabaretu OTTO, uświadamia nam, że już przyszedł czas, by choć na chwilę opuścić ciasne i duszne ulice Warszawy i wyjechać w przestrzeń, pełną zieleni, świeżego powietrza i szumu górskiego strumienia. Jednak wakacje dla chrześcijan nie mogą być bezmyślnym oddawaniem się urokom lat, lecz winny być innym, niż zazwyczaj spotkaniem z Bogiem. Nie zapominając o codziennej modlitwie i niedzielnej Eucharystii, ruszamy w teren, by szukać Boga.

 1. Zachwyt pięknem świata

     Tylko człowiek nierozumny nie stawia sobie pytań i nie szuka na nie odpowiedzi. Cała przyroda jest księgą, która opowiada chwałę Boga. Emerytowany już profesor dogmatyki z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego nie raz na egzaminach zadawał swoim studentom pytanie, wskazując na stojący na parapecie okna kwiat: Co ci ten kwiatek mówi o Bogu? Stojąc wobec każdej żywej istoty trzeba zadać sobie pytanie o jej początek.

 1.1.Skąd to piękno świata?

     Podobne pytanie zadał kiedyś św. Tomasz z Akwinu i tak powstało słynnych „Pięć dróg”, które wychodząc z różnych przymiotów stworzeń, odnajdują ich przyczynę sprawczą w Bogu. „Pięć dróg” św. Tomasza z Akwinu jest zatem pewną ilustracją, że człowiek może siłą swego rozumu odkryć istnienie Boga. Zdanie to doskonale koresponduje z myślą św. Pawła: „od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty — wiekuista Jego potęga oraz bóstwo — stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła” (Rz 1,20).

 1.2. Od skutku do pierwszej Przyczyny

     Spróbuję pokrótce scharakteryzować tę myśl Akwinaty:

  • Droga pierwsza – „z ruchu” (prima via – „ex parte motus”). Nie wymaga dowodzenia, że wiele rzeczy na tym świecie się porusza. Jednak, aby coś było w ruchu, ktoś lub coś musi ten ruch nadać. Niemożliwe jest, aby coś było poruszające i poruszane lub poruszałoby się samo przez się. Należy więc przyjąć, że każdy poruszający się jest poruszony przez coś innego. Idąc tą drogą można dojść do pra-przyczyny każdego ruchu, skoro jedno porusza drugie i następne. Musi, zatem istnieć pierwszy poruszający. Tę właśnie przyczynę wszelkiego ruchu pojmujemy, jako Boga (por. STh I, 2, 3c).
  • Droga druga – „z przyczynowości sprawczej” (secunda via – „ex ratione causae efficientis”). Nic nie jest przyczyną samego siebie. Każda rzecz pod słońcem ma swoją przyczynę sprawczą − swego autora. Czy to na drodze kolejnych zrodzeń, czy kiełkowania z kolejnych nasion, musimy dojść w końcu do pytania o początek, czyli przysłowiowego; co było pierwsze jajko czy kura? Człowiek musi w końcu dojść do przyczyny sprawczej wszystkiego, którą nazywamy Bogiem (por. STh I, 2, 3c).
  • Droga trzecia – „z konieczności i przygodności” (tertia via – „ex possibili et necessario”). Wszystko ma swój kres, rzeczy powstają i giną, człowiek rodzi się i umiera.  Każda rzecz istnieje dzięki czemuś. W ten sposób dochodzimy do istnienia, które jest konieczne − istniało i istnieje zawsze, co określa się mianem Boga (por STh I, 2, 3c).
  • Droga czwarta – „ze stopni doskonałości” (quarta via – „ex gradibus perfectionis”). W świecie istnieje wiele rzeczy, z których jedne są doskonałe, piękne, inne takimi nie są − szpecą swoją brzydotą. Dzielimy przedmioty na dobre, pożyteczne, piękne oraz te, które takimi nie są. W tak ujętej hierarchii stworzeń musi istnieć pewien ideał, kwintesencja dobra, prawdy i piękna, dzięki której człowiek ma wyobrażenie o tych wartościach i może inne stworzenie z nimi porównywać i do nich dążyć. To właśnie jest Bóg (por. STh I, 2, 3c).
  • Droga piąta – „z zarządzania rzeczami” (quinta via – „ex gubernatione rerum”). Każda rzecz pod słońcem ma jakiś cel. Także człowiek dąży do swego celu. Wszystko to ma sens i swoją celowość. Nadany rzeczom cel nie może być kwestią przypadku, lecz został przez kogoś określony. Musi, zatem być coś rozumnego, przez co wszystkie rzeczy naturalne są zarządzane dla właściwego celu. I to nazywamy Bogiem (por. STh I, 2, 3c).

Zadawanie sobie pytań i szukanie na nie odpowiedzi w świecie przyrody, w drzewach, jeziorach czy górach jest domeną człowieka, który szuka Boga i pragnie Go wielbić za wszelkie stworzenie.

     Woła Psalmista:

„O Panie, nasz Boże, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi! Tyś swój majestat wyniósł nad niebiosa.

     Sprawiłeś, że [nawet] usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę, na przekór Twym przeciwnikom, aby poskromić nieprzyjaciela i wroga.

     Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców, księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził: czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym – syn człowieczy, że się nim zajmujesz?

     Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś.

     Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich; złożyłeś wszystko pod jego stopy: owce i bydło wszelakie, a nadto i polne stada, ptactwo powietrzne oraz ryby morskie, wszystko, co szlaki mórz przemierza.

     O Panie, nasz Panie, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi!”.

(Ps 8,2-10)

Przedziwne jest to wszystko, co Bóg dał człowiekowi. Pochylając się nad „Księgą stworzenia” uczmy się ją czytać otwartym umysłem i czystym sercem.

 2. Szkoła modlitwy… w górach

     „Słowik śpiewa, ponieważ tak został stworzony, ponieważ śpiew odpowiada jego naturze” (Ewagriusz z Pontu, 345-399), natomiast modlenie się jest właściwe ludzkiemu umysłowi, który skupia się na tym, co jest najpiękniejsze – na Bogu.

 2.1.Wzniesienie duszy do Boga

     Wielcy mistrzowie życia duchowego ukazują modlitwę jako wzniesienie duszy do Boga lub prośbę człowieka skierowaną do Stwórcy o stosowne dla niego dobra: „Modlitwa lub inaczej dialog z Bogiem jest dobrem najwyższym. Istotnie, jest ona intymną komunią z Bogiem. Tak jak oczy ciała wi­dzą światło i są nim rozświetlone, tak samo dusza ukierunkowana na Boga zostaje oświecona niewyrażalnym światłem modlitwy. Musi to jednak być modlitwa wypływająca z serca, a nie jedynie z przyzwyczajenia” (św. Jan Chryzostom, 350-407). Z tej definicji wynikają dwie podstawowe prawdy:

  • skończoność bytu ludzkiego, który musi wznieść się do Boga – człowiek jako stworzenie, nieustannie potrzebuje Boga, który daje mu oddech życia oraz wszystko, co jest mu konieczne do życia. Modlitwa jest działaniem Boga i człowieka przez Chrystusa w Duchu Świętym. Bóg nie potrzebuje naszej modlitwy – to człowiek potrzebuje Bożej pomocy. Stwórca zaś obdarza go różnymi dobrami, by z coraz większą ufnością zwracał się do Niego (por. KKK 2563, 2563-2564).
  • prawdę o Bogu świętym i nieskończonym, Stwórcy człowieka i Jego Odkupicielu – Bóg od wieków wkracza w życie człowieka i zaprasza go do współdziałania ze swoją łaską.

Wzniesienie duszy do Boga jest swego rodzaju stanem bycia wobec Stwórcy, wyrazem darmowości ludzkiego istnienia i poczucia grzeszności człowieka. Z drugiej strony przez wzniesienie swej duszy do Boga, człowiek doświadcza Jego wielkości i fascynującej doskonałości (por. KKK 2559). Podobne doświadczenie modlitwy ukazuje nam św. Jan Klimak (525-600), który nazywa modlitwę “dialogiem człowieka z Bogiem, zjednoczeniem mistycznym”.

     Człowiek potrzebuje Boga, nawet, gdy do końca sobie tego nie uświadamia lub zaprzecza temu faktowi. Modlitwa zatem jest swego rodzaju zanurzeniem się tego, co skończone, słabe i podlegające śmierci w Tym, który jest Nieskończony, Mocny i Wieczny. Dzięki modlitwie człowiek przekracza niedostępną jego naturze barierę Bóstwa i zanurza się w swoim Stwórcy i Odkupicielu.

 2.2. Szukanie Boga

     Człowiek ze świadomością bycia stworzeniem we wszystkim zależnym od Boga, podejmuje z Nim rozmowę swego serca i umysłu. W miarę wchodzenia coraz głębiej w relacje z człowiekiem, Bóg coraz pełniej odsłania mu siebie samego. Modlitwa zatem jawi się jako szukanie Boga, które bynajmniej nie odbywa się po omacku, lecz jest wchodzeniem w coraz pełniejsze światło Jego objawiania się człowiekowi.

     Najważniejszym zadaniem człowieka w tym kontekście jest wejście na drogę modlitwy. Początkowo będzie to trudne, nużące i naznaczone niecierpliwością i zniechęceniem. Jednakże  w miarę coraz pełniejszego objawiania się Stwórcy, zrodzi się pragnienie coraz głębszego wchodzenia w relacje z Bogiem.

2.2.1. Wchodzenie na górę

     Z pewnością każdy człowiek przynajmniej raz w swoim życiu doświadczył wielkości i mistyki gór. Taka wyprawa wymaga stosownych przygotowań, aby została zakończona powodzeniem.

     Stając już u podnóża szczytu człowiek doświadcza często sprzecznych ze sobą uczuć: niepokoju na widok wielkości góry oraz nieodpartej chęci jej zdobycia.

     W miarę, jak pokonuje kolejne metry wzniesienia, zmienia się otaczający go krajobraz – w pewnym momencie kończy się otaczająca wędrowca ściana lasu, roślinność staje się coraz uboższa, by w końcu ustąpić miejsca surowym skałom, luźno leżącym kamieniom i pustej przestrzeni. W końcu, gdy człowiek osiągnie szczyt, przed jego oczyma rozciąga się wolna przestrzeń, okryta z góry błękitem nieba.

     Na szczycie człowiek odczuwa autentyczną wolność. W dole pozostały wszystkie niepokoje codziennego dnia – tu jest on sam na sam z wielkością natury.

 2.2.2. Góra modlitwy

     Dlatego właśnie modlitwa często jest porównywana do wchodzenia na górę.

     Sama góra i skały, z których jest ona zbudowana oznaczają ludzkie pojęcia i myśli. Człowiek bardzo często obciążony jest błędnymi pojęciami i wyobrażeniami Boga. Często nadajemy Bogu ludzką twarz, tworząc sobie obraz Boga, zaczerpnięty z pojęć, które funkcjonują w codziennym życiu. W ten sposób na przestrzeni wieków, człowiek tworzył sobie wizerunek Boga na swój obraz i podobieństwo.

W miarę jednak wchodzenia w głębię modlitwy, wszystkie te pojęcia i wyobrażenia zostają zweryfikowane przez prawdziwy obraz objawiającego się Boga. Dotychczasowy obraz Boga zostaje zrujnowany i rozpoczyna się poznawanie Go na nowo, jako Innego od naszych antropomorficznych pojęć. Wszelkie bowiem ludzkie pojęcia Boga jako dobrego, sprawiedliwego, kochającego, itd. nie są zdolne, nawet w najmniejszym stopniu oddać prawdziwej rzeczywistości Boga.

     Stąd też droga prowadząca pod górę wyraża przechodzenie człowieka od pojęć niskich do coraz pełniejszych, czystszych i jaśniejszych. Owo odarcie wyobrażenia Boga z ludzkich pojęć, staje się koniecznością, by Bóg mógł wejść w czyste serce i umysł człowieka. Tylko dzięki takiemu oczyszczeniu, modlitwa przestaje być wołaniem w próżnię ludzkich wyobrażeń o Bogu, lecz staje się relacją i zjednoczeniem z Bogiem prawdziwym.

     Na drodze modlitwy w końcu dochodzi do momentu, gdy kończą się ludzkie pojęcia i wyobrażenia, i zostaje pewna pustka, dusza jednak nadal tęskni do swego Stwórcy. Człowiek nie jest w stanie wznieść się na wyżyny poznania Boga, może jednak na skrzydłach miłości (por. 1J 4,8) wejść w Jego orbitę i tam Go kontemplować. „W tej chwili, w związku z tym, co powiedziałam – pisze św. Teresa od Jezusa (1515-1582) – że żadna usilność nasza w tych rzeczach niczego osiągnąć nie zdoła, przychodzą mi na pamięć te słowa oblubienicy w Pieśni nad pieśniami: «Wprowadził mię król do piwnicy winnej» (Pnp 2,4). Nie mówi, by sama weszła; mówi tylko, że «chodziła na wszystkie strony, szukając miłego swego» (Pnp 3,2). Te królewskie piwnice winne to, jak ja rozumiem, sam środek i najgłębsze wnętrze duszy naszej, do którego Pan nas wprowadza, kiedy i jak chce; sami, jakkolwiek byśmy się starali, wnijść tam nie możemy. Jest to rzecz Boskiej wielmożności Jego, wprowadzić nas do tego środka duszy, gdzie i sam wchodzi; a na większe jeszcze okazanie, iż to własna sprawa Jego, nie chce, by w tym wnijściu Jego wola nasza jaki bądź udział miała, prócz zupełnego oddania się Jemu”.

     Wielu mistyków i mistrzów życia duchowego przeszło w swoim duchowym życiu tę drogę: „Jakże więc wielka jest potęga modlitwy. Można by rzec, że to królowa, która ma w każdej chwili wolny przystęp do króla i może otrzymać wszystko, o co prosi. Aby zostać wysłuchanym, nie trzeba koniecznie odczytywać z książki piękne formułki, ułożone na daną okoliczność; gdyby tak było niestety! jakże byłabym godna pożałowania! /…/. Dla mnie modlitwa jest wzniesieniem serca, prostym wejrzeniem ku Niebu, okrzykiem wdzięczności i miłości zarówno w cierpieniu jak i w radości; na koniec jest to coś wielkiego, nadprzyrodzonego, co rozszerza mą duszę i jednoczy mnie z Jezusem” (św. Teresa od Dzieciątka Jezus, 1873-1897).

     Modlitwa zatem jawi się jako dialog i zjednoczenie z Bogiem, droga w górę, najpewniejszy środek dojścia do Boga.

 2.3. Definicja modlitwy

     Z przeprowadzonych powyżej analiz wyłania się potrójna definicja modlitwy, która jednocześnie określa jej etapy:

  • rozmowa z Bogiem – wydaje się być niezrozumiałym twierdzenie wielu osób, które utrzymują, że nie potrafią się modlić. Tymczasem modlitwa jest niczym innym, jak rozmową z Bogiem. Skoro zatem potrafimy trwonić długie godziny na błahych rozmowach ze znajomymi, dlaczego nie potrafimy w analogiczny sposób rozmawiać z Bogiem? Osobowy Bóg chce prowadzić wewnętrzny dialog z człowiekiem, słuchać go i odpowiadać na jego głos;
  • wzniesienie myśli do Boga – wiele osób usprawiedliwia zaniedbanie codziennej modlitwy brakiem czasu. Tymczasem modlitwą jest także wzniesienie myśli do Boga. Każda myśl, która jest ukierunkowana na Boga i Jego chwałę, już jest modlitwą. Nic zatem nie stoi na przeszkodzie, by modlitwa była praktykowana podczas różnych zajęć dnia codziennego;
  • wzniesienie serca do Boga – serce najczęściej jest utożsamiane z ludzkimi uczuciami. Wzniesienie zatem serca do Boga jest pewnym stanem emocjonalnym człowieka, w którym myśli on o Bogu jako kimś ważnym i kochanym. Podobnie, jak oblubieniec i oblubienica myślą czule o sobie i ku sobie kierują myśli w czasie rozłąki, tak człowiek oddany Bogu trwa przy Nim w swoich uczuciach.

To potrójne rozumienie modlitwy ukazuje, że jest ona dziełem całego człowieka, który w rozmowę z Bogiem angażuje wszystkie swoje władze umysłowe i duchowe.

     Wchodzenie na górę może zatem stać się praktyczną szkołą modlitwy. W ten sposób wakacyjna wyprawa może przeobrazić się w osobiste rekolekcje, gdzie konferencje wygłoszą same góry.

 3. Wakacyjny wypoczynek

     Człowiek jest compositum cech materialnych, psychicznych, intelektualnych, życia emocjonalnego i duchowego. Wakacyjny odpoczynek powinien, zatem dotykać wszystkich sfer ludzkiej istoty.

     Czas ten powinien być inny niż pozostałe dni roku, a jednocześnie wi­nien służyć odzyskaniu równowagi psychofizycznej i duchowej. Twórczy, zatem odpoczynek, radość  czy niczym niezobligowana, bezinteresowna gra (bawienie się w rodzinie, na świeżym powietrzu), połączona z zachwytem, zdumieniem, spontanicznością i kreatywnością sprawia, że w wakacje nie jest nudno. Człowiek nie jest tylko do pracy i zysku, ani środkiem dla kogoś do czegoś. Wakacje to czas zatrzymania się, by godziwie i aktywnie odpocząć, ubogacić własną osobowość, pogłębić relacje interpersonalne w rodzinie, a także umieć się zachwycić otaczającym człowieka pięknem.

     Dobry wypoczynek jest sztuką. Codzienna działalność człowieka kryje w sobie określony utylitarny cel: produkcja, wydajność, zysk, interesy, zobowiązania, itd. Wakacyjny urlop zaś skłania do wolności od ukierunkowanej działalności. Wakacyjny wypoczynek, zatem nie może być całkowitą bezczynnością, lecz jest to wydarzenie, kiedy człowiek bierze życie na serio. W urlopowym odpoczynku człowiek żyje życiem, jakie go otacza, w jakim jest obecny, afirmuje je, pozwala się tym życiem napełnić, pozwala, by ono w nim było prawdziwe. Nie szuka życia, by nim znowu manipulować, wpływać na nie, opanować, lecz z czcią to życie przyjąć i kosztować je. W wakacyjnym wypoczynku potrzebny jest czas na refleksję i kontemplację tego, co istnieje wokół człowieka. Dla ludzi XXI wieku wiele spraw jest oczywistością, stąd zatraciliśmy zdolność zdziwienia, które towarzyszy okrzykowi zachwytu: to wszystko dla mnie! W takiej postawie winien człowiek patrzeć na otaczający go świat przyrody, innych ludzi i przyjmować to z wdzięcznością. Wakacyjny odpoczynek to również działanie „dla”, ponieważ kto miłuje, ten wychodzi ku drugiemu człowiekowi. W tym właśnie najpełniej wyraża się naśladowanie odpoczynku Boga, który zatopił się w kontemplacji swego stworzenia. Człowiek odpoczywa w byciu z innymi i dla nich, co najpełniej dokonuje się w byciu z rodziną i świadomym przeżywaniu istniejących w niej więzi (por. KKK 2184).

     W wakacyjnym odpoczynku człowiek odnajduje samego siebie i bardziej staje się tym, do czego został powołany (por. DD, 61).

 Karol Wojtyła zamiast zakończenia

 Co mi mówisz górski strumieniu?
którym miejscu ze mną się spotkasz?
Ze mną, który także przemijam?…

Zatrzymaj się
– to przemijanie ma sens!

Potok się nie zdumiewa,
lecz zdumiewa się człowiek!

Kiedyś temu zdumieniu
nadano imię „Adam”.
Zatrzymaj się…
…we mnie jest miejsce spotkania
„z Przedwiecznym Słowem”

Jeśli chcesz znaleźć źródło
musisz iść do góry, pod prąd.
Gdzie jesteś źródło?
Cisza.
Dlaczego milczysz?
Jakże starannie ukryłeś
tajemnicę twego początku.

Pozwól mi wargi umoczyć
w źródlanej wodzie,
odczuć świeżość. 

Scroll to Top