14 lutego wspominamy

wspominamy:

W rodzinie franciszkańskiej:

Św. Tomasz z Nagasaki, męczennik z III Zakonu (1582-1597)
Wśród chwalebnych wyznawców wiary, którzy na wzgórzu w Nagasa­ki 5 II 1597 r. oddali swoje życie Bogu przez śmierć na krzyżu, byli trzej bardzo młodzi tercjarze franciszkańscy: Tomasz z Nagasaki (15 lat), An­toni Ibarki (13 lat) i Alojzy Kosaki (11 lat). Przebywali w seminarium franciszkańskim, by przez modlitwę i studia przygotować się do kapłań­stwa i całkowitego oddania Bogu. Posługiwali w kościele jako ministran­ci i nauczali prawd wiary chrześcijańskiej swoich kolegów i koleżanki. Umarł na krzyżu 5 II 1597 r. Miał 15 lat. Błogosławiony papież Pius IX kanonizował go 8 VI 1862 r.

Również 14 lutego Bł. Walenty Maria z Torrente, kapłan i męczennik z III Zakonu Regularnego (1896-1936). Wincenty January Gomez urodził się 6 III 1896 r. w Torrente (Walencja, Hisz­pania). Wychowany w szkole tercjarzy kapucynów wstąpił do tegoż zgromadze­nia 15 X 1911 r. Osiem lat później, te­go samego dnia, złożył śluby wieczyste, a wiosną 1920 r. przyjął święcenia ka­płańskie. Swą posługę kapłańską pełnił prze­ważnie w szkołach, gdzie okazywał wielki talent pedagogiczny. Ojciec Walenty był prawym człowiekiem, zawsze radosny, pełen optymizmu, zadowolony. 28 albo 29 VIII 1936 r. został aresztowany w domu rodzinnym i osa­dzony w więzieniu La Torre, znajdującym się w jego rodzinnym mieście. W dniach 15 i 17 IX zakonnicy śpiewali w więzieniu ku czci Matki Bo­żej i ku czci stygmatów św. Ojca Franciszka. Śpiew o. Walentego słysza­no doskonale na całym placu. Przykładem swego życia pociągał młodych ludzi. Był zakonnikiem po­kornym i wrażliwym, zawsze można było na nim polegać. Został zamordowany 18 IX 1936 r. w Monserrat.
Papież Jan Paweł II beatyfikował go 11 III 2001 r. w grupie 233 mę­czenników hiszpańskich.

W Kościel Powszechnym

 W Rzymie i na Morawach świętych Konstantego i Me­todego, braci sołuńskich, nazywanych powszechnie apostołami Słowiańszczyzny. Jan Paweł II ogłosił ich w r. 1980 współpatronanii Europy.

Konstanty był ostatnim z siedmiorga rodzeństwa. Obie­cywano mu świetną karierę urzędniczą, ale wycofał się do klasz­toru nad Bosforem, a potem na górę Olimp w Bitynii. Około r. 860 przyjął misję do Chazarów, w czasie której nauczył się he­brajskiego i syryjskiego. Nieco później przewodniczył misji wysianej na Morawy. Pełen inicjatywy, zabrał się tam do przekłada­nia niektórych ksiąg liturgicznych i wówczas to obmyślił nowy rodzaj pisma, nazywany później głagolicą. Ale rychło naraził się klerowi bawarskiemu. W związku z tym zmuszony był przenieść się do Panonii. Stamtąd to wybrał się do Rzymu, gdzie uzyskał aprobatę Adriana II. Na Morawy już nie wrócił. Przywdziawszy habit mnisi i przybrawszy zakonne imię Cyryla, zmarł 14 lutego 889 r. Pochowano go u św. Klemensa. W r. 1976 relikwie prze­niesiono do ojczystych Salonik.

 Metody, starszy brat Konstantego, był zrazu archontem, tzn. rządcą jakiejś prowincji, ale jego także rychło pociągnęło ży­cie zakonne. Od poselstwa do Chazarów los sprzęgną! go na po­wrót z młodszym bratem. W r. 869 Adrian II konsekrował go na arcybiskupa Moraw i mianował swoim legatem. Mimo to konflikt z duchowieństwem bawarskim nie wygasł. W r. 870 biskupi nie­mieccy ściągnęli go do Ratyzbony i uwięzili. W trzy lata później Jan VIII uzyskał jego uwolnienie. Myśląc o przetrwaniu dzieła, Metody przygotował jeszcze do jego prowadzenia ucznia Gorazda. Zmarł 6 kwietnia 885 r. Nie wiemy, gdzie go pochowano. Trud­no także poza hipotezy wyjść w sprawie oddziaływania Metode­go na księstwo Polan.

 W Rzymie św. Walentego, męczennika. Śmierć prawdopobnie poniósł w Wiecznym Mieście„ ale jego kult rychło do­tarł do Terni, gdzie potem uchodził za świętego lokalnego. W śred­niowieczu cześć ta objęła niemal wszystkie europejskie kraje. Dotarła także i zadomowiła się w naszej diecezji przemyskiej.
Wa­lenty wszed! także w zwyczaje ludowe i folklor, ale rzecz to oso­bliwa — pod wpływem niemieckim skojarzy! się z poważ­nymi schorzeniami, zwłaszcza z epilepsją; w krajach anglosaskich i w niektórych krajach romańskich obwołano go patronem zako­chanych.

Scroll to Top