Kontemplując ikonę Trójcy Świętej Andrzeja Rublowa

Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami,
zanim będę cierpiał. Albowiem powiadam wam:
Już jej spożywać nie będę,
aż się spełni w królestwie Bożym.
Łk 22, 15-16

   WSTĘP

Ikona jest oknem, przez które człowiek może kontemplować Boga. Jest jak witraż, w którym możemy podziwiać słońce bez zamykania oczu. W tradycji wschodniej pisanie ikony jest sztuką świętą, ponieważ ikona tworzy przestrzeń, w której można spotkać się z Bogiem. Ikona staje się Obecnością, Uobecnieniem.

Sobór Powszechny, który zebrał się w Nicei w 787 r. zakończył dramatyczny okres ikonoklazmu, który jako prąd intelektualny zmusił pierwotny Kościół do odpowiedzi na pytanie dlaczego kult ikon jest tożsamy z kultem Boga czyli w jaki sposób Bóg uobecnia się w ikonie, gdzie odbiera właściwe sobie uwielbienie. Sobór w swoim horosie wyjaśnił, co następuje:

Im częściej bowiem wierni spoglądają na ich [świętych] plastyczne wyobrażenie, tym bardziej są zachęceni do wspominania i miłowania prawzorów, do oddawania im czci i pokłonu chociaż nie adoracji, która według wiary należy się wyłącznie Bożej naturze.[…] Kult wizerunku skierowany jest bowiem do jego prawzoru, a kto składa hołd wizerunkowi, ten go składa Istocie, którą on przedstawia.[1]

W tym sensie ikona jest jakby „ósmym sakramentem” – sakramentem Obecności. Ten, kto odcinając się od świata (najczęściej mnich lub mniszka) przez post i modlitwę pisze ikonę (ikony bowiem pisze się, a nie maluje), oddaje to, co można pojąć ze wspaniałości Boga. Dokonuje się nowe stworzenie. Również sam obrzęd poświecenia takiej ikony jest o wiele bardziej rozbudowany niż ma to miejsce w Kościele rzymsko-katolickim. Obrzęd ten podkreśla rolę ikony. Istnieje nawet osobny obrzęd poświęcenia ikony Trójcy Świętej[2] w którym kapłan modli się:

Przedłożywszy przeto teraz tę ikonę przed Twoją wspaniałością i kierując się pobożnym zamiarem, prosimy i błagamy Twoje miłosierdzie, wejrzyj na nią miłosiernie, ześlij Twoje niebieskie błogosławieństwo i w imię Twoje trójświęte pobłogosław i poświęć ją, aby pobożnie ją czczący i przednią Tobie pokornie kłaniający się, i wiernie modlący się, otrzymali miłosierdzie i łaskę, zostali uwolnieni od wszelkich nieszczęść i trosk, otrzymali odpuszczenie grzechów i stali się godnymi królestwa niebieskiego. Przez Twoją łaskę, miłosierdzie i przyjaźń do człowieka, Jedynego w Trójcy sławionego Boga, Ojca i Syna, i Świętego Ducha, teraz i zawsze, i na wieki wieków[3].

Po obrzędzie poświęcenia kapłan śpiewa sticherę (modlitwę):

Przyjdźcie, ludzie, pokłońmy się Trójhipostatycznemu Bóstwu, Synowi w Ojcu ze Świętym Duchem. Ojciec bowiem przedwiecznie rodzi Syna współistotnego i współtronującego, i Duch Święty jest w Ojcu z Synem wysławiany: jedna moc, jedna istota, jedno Bóstwo. Jemu kłaniając się, wszyscy mówimy: Święty Boże, któryś wszystko stworzył przez Syna przy udziale Świętego Ducha. Święty Mocny, przez którego Ojca poznaliśmy i Duch Święty zstąpił na świat. Święty Nieśmiertelny, Duchu Pocieszycielu, od Ojca pochodzący i w Synu spoczywający, Trójco Święta, chwała Tobie[4].

Zbliżyć się do ikony i zostać przeniknięty jej Obecnością może jedynie ten, kto urzeczywistnia ów nowy klimat duchowy, który był jej właściwy od samego początku. To, co zostało wykonane wśród postów, w milczeniu i modlitwie, a następnie poświęcone zostanie dobrze zrozumiane tylko w takiej samej atmosferze. Z całą pewnością odnosi się to do ikony Trójcy Rublowa[5], którą często nazywa się ikoną ikon. Rosyjski teolog prawosławny Paul Evdokimov uznał ikonę za jeden z najdoskonalszych przejawów syntezy teologicznej. Inny ze znamienitych teologów prawosławnych Paweł Florencki, kapłan, męczennik czasów Stalina  pisał o tej ikonie: Ze wszystkich teologicznych dowodów na istnienie Boga, o tym, który wydaje się najbardziej przekonujący, nie wspomina się w żadnych podręcznikach. Można go streścić w następujący sposób: skoro istnieje ikona Trójcy Świętej Rublowa, to istnieje Bóg. Kilka wieków wcześniej tzw. Sobór Stu Rozdziałów, odbywający się w Moskwie (1551 r.), postanowił, że Trójca Rublowa ma być wzorem dla twórców ikon[6].

Ten typ ikonograficzny nazywa się „Gościnność” (gr. Philoxenia). Kryje się w nim myśl o Bogu, który przychodzi do człowieka w gościnę, aby go zaszczycić swoją Obecnością. Przychodzi, by wyprowadzić człowieka z zamknięcia w sobie, by go przemienić, przebóstwić, dać mu życie[7].

Szkoda tylko, że ta ikona nadal znajduje się w muzeum (Tretiakowska Galeria w Moskwie), a nie w Ławrze Troicko-Siergijewskiej, dla której powstała.

  ZAPROSZENIE

Każdego dnia spoglądam na Swiatą Trojcę św. Andrzeja Rublowa, która wisi na mojej ścianie, na promieniującą z niej Bożą miłość, zetknięcie świata idealnego z rzeczywistym.

Chciałbym podzielić się tym doświadczeniem, tak aby każdy z nas patrząc na tę ikonę został w mistyczny sposób włączony we wspólnotę Trzech Osób, aby został przeniknięty tą Obecnością. Przypatrz się ikonie, oglądając rozmyślaj, rozmyślając doświadczaj aż do kontemplacji. Jeżeli będzie Cię radowała cisza oraz ogarnie Cię chęć znalezienia się po drugiej stronie tego świata to znaczy, że patrzysz już nie w obraz ale w okno naszej widzialnej ku niewidzialnej stronie.

Kluczem do kontemplacji tej ikony jest fragment Księgi Rodzaju:

Jahwe ukazał się Abrahamowi pod dębami Mamra, gdy ten siedział u wejścia do namiotu w najgorętszej porze dnia. Abraham spojrzawszy dostrzegł trzech  ludzi naprzeciw siebie. Ujrzawszy ich podążył od wejścia do namiotu na ich spotkanie. A oddawszy im pokłon do ziemi, rzekł: “O Panie, jeśli jestem tego godzien, racz nie omijać twego sługi! Przyniosę trochę wody, wy zaś raczcie obmyć sobie nogi, a potem odpocznijcie pod drzewami. Ja zaś pójdę wziąć nieco chleba, abyście się pokrzepili, zanim pójdziecie dalej, skoro przechodzicie koło sługi waszego”. A oni mu rzekli: “Uczyń tak, jak powiedziałeś” (Rdz 18, 1-5).

Przeczytaj ten tekst uważnie, może nawet kilka razy, a zobaczysz Trzech idących w gościnę do Abrahama, który siedział w skwarze słońca u wejścia do swego namiotu. Słońce prażyło jego stare zmęczone ciało, panował nieznośny skwar. Abraham rozmyślał o swoim życiu bez owoców – bez potomka, które jak ten połatany namiot było za nim. Patrząc przed siebie dojrzał Trzy Postacie całe w blasku i sam nie wiedział czy to oni tak lśnią czy to tylko promienie słońca takimi ich czynią. Wszystko to wystarcza, by odczytać na tej stronie Pisma Świętego objawienie się Trójjedynego Boga Abrahamowi. I tak też Ojcowie, poczynając od św. Cypriana, przez  świętych Cyryla Aleksandryjskiego, Augustyna i Dionizego Areopagity odczytywali ten epizod. Tak też śpiewa Kościół Wschodni w jednym ze swoich kontakionów[8]:

Jako  przyjaciel  Boży  Abraham  stał  się  godnym  ujrzenia  dnia  Stwórcy swego  i  napełniony  został  radością  duchową,  my  zaś  czcząc  prawość  jego rozumu, wszyscy błogosławimy jako Bożego praojca Chrystusa.

Widziałeś, że człowiek może ujrzeć Trójcę i ugościłeś Ją jako przyjaciel, błogosławiony Abrahamie, przeto przyjąłeś nagrodę przedziwnego ugoszczenia, że w wierze będziesz ojcem niezliczonych narodów[9].

Przyjmując Trzech przyjął samego Boga, którego blask uczynił Abrahama gościem i zaproszonym do kosztowania światłości. Zwróć się do nich jak Abraham, a na pewno zostaną u Ciebie w gościnie.

Panie jeśli darzysz mnie życzliwością racz nie omijać mego domu. Obmyję Twe nogi łzami tęsknoty za Tobą, abyś czuł się u mnie dobrze (por. Rdz 18,3-4).

Podczas gdy On wchodzi do naszego domu, my sami wchodzimy w Jego osobistą głębię wnętrza, a nasze miejsce zamieszkania zostaje przemienione w pełnię, którą przynosi Jego obecność.

Jeżeli ktoś Mnie miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać (J 14, 23).

Tak to owa gościnność Abrahama, przepięknie opisana na stronicach Księgi Rodzaju, staje się rzeczywistością przeżywaną przez nas. List do Hebrajczyków zawiera aluzję do tego zdarzenia:

Nie zapominamy też o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę (Hbr 13, 2).

Gość jest jakby wysłannikiem Boga, a Bóg okazuje się przechodniem, który zatrzymał się na jedną noc. Świadomość tego była w starożytności faktem powszechnym i to nie tylko w Biblii.

W swojej Regule św. Benedykt mówi o gościu jako o Chrystusie, odwołując się do Mateuszowego tekstu:

Byłem gościem a przyjęliście mnie (Mt 25,35).

Czyn Abrahama nie jest więc tylko chwalebnym przykładem wschodniej gościnności praktykowanej przez nomadów do dnia dzisiejszego. Objawia on raczej misterium, którego można doświadczyć w każdym spotkaniu z kimś obcym. Wspaniale oddaje je polskie “Gość w dom – Bóg w dom”, które niewątpliwie swoje źródło ma w tym zdarzeniu. Wschodnie wyczucie tego misterium sprawiło, że ta ikona jest tam nazwana “Gościnność, miłość Abrahama względem obcego”.

Temu więc, kto staje przed ikoną, objawia się Pan. Wchodzi do jego domu niczym Gość. Ale, podobnie jak w perykopie o spotkaniu Chrystusa z uczniami w Emaus, gość w sposób zaskakujący staje się gospodarzem domu. Relacja ulega zmianie, ten kto przyjmuje, zostaje tym samym przyjęty.

Abraham i Sara krzątają się w namiocie nad przygotowaniem posiłku, Trzej pozostają sami, możesz zastąpić Abrahama i Sarę i spocząć przed Trzema, Oni Cię do tego zapraszają. Czwarty bok stołu-ołtarza jest wolny. To miejsce jest przeznaczone dla ciebie. Łagodny gest dłoni Jednego z Trzech zaprasza Cię. Z wiarą popatrz na ikonę, a na pewno ogarnie Cię duch modlitwy i spokój wewnętrzny, pogoda ducha sama spłynie na Ciebie w spojrzeniu Anioła.

 JEST ICH TRZECH

Monada[10], mówi św. Grzegorz z Nazjanu, wprowadza się w ruch na mocy swego bogactwa, diadę można pokonać, a triada stabilizuje się w całej swej pełni. Jedna osoba to samotność, dwie to liczba podzielna, trzy to liczba uniemożliwiająca podział. A gdyby nawet podzieliło się tę ikonę na trzy, to nie sposób myśleć o jednej Osobie nie uważając Ją za całość. Te Trzy Osoby stanowią jedność w wielości, są jedną jedyną światłością zdolną przeniknąć do wnętrza człowieka.

Jedność istoty Trzech Osób, jako jednego Boga na ikonie Rublowa została przedstawiona przez to, że postacie aniołów namalowane są w jednym typie i wszystkim nadana jest taka sama godność. Poza tym wygląd Trzech Aniołów jest pełen wdzięku i uduchowienia. Są obdarzeni łagodnością i pobożnością[11].

Postacie Trzech Aniołów, lekkie i smukłe, są bardzo wysokie. Ich skrzydła robią wrażenie czegoś niematerialnego, pozbawionego ciężaru. Twarze jakby matczyne, a zarazem ojcowskie, promieniujące spokojem i pięknem, przez swą delikatność pełną życzliwości.

Postawa ciała i wyraz twarzy każdej z Trzech Osób niosą z sobą ładunek inspirujący. Wszystkie postacie mają oblicza przeniknięte świeżością i wieczną młodością. Nie ma tu żadnego cienia, żadnego wysiłku, żadnego rysu zmęczenia. Kształt ramion wskazuje na całkowite odprężenie. Tak jakby znajdowały tu swoje odbicie, niczym echo, słowa z Ewangelii, zawarte w wielu ikonach bizantyjskich:

Przyjdźciedo Mnie wszyscy … ponieważ jestem cichy i pokorny sercem… Moje brzemię jest słodkie, a ciężar lekki (Mt 11, 28, por. Iz 40, 30-31).

Każdy z aniołów ma zamknięte usta ale drobne płatki warg są zawsze gotowe uchylić się aby wypowiedzieć słowa ukojenia, przebaczenia i pojednania.

Na obliczach i w spojrzeniach Osób można także wyczytać pełen napięcia smutek, który jednak nie niszczy dominującego klimatu radości i światła: jedynie nadaje mu głębię. Oczy bowiem naszego Boga nieustannie przepełnione są łzami. Z Jego wnętrza nieustannie emanuje miłosierdzie. Czyż nie przebył On całej naszej ludzkiej historii, która jest pełna cierpień? Czyż nie zanosił gorących próśb i błagań z głośnym wołaniem i płaczem (por. Hbr 5, 7-10), będąc doświadczonym we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu (por. Hbr 4, 15)? Cierpienie w pełni wyciska swoje znamię na niezmiennej radości naszego świętego Boga. W głębiach bowiem wszystko tutaj nasycone jest przebaczeniem i pojednaniem. Tutaj udziela się pokoju nawet grzesznikowi, który zapomniał o swoim człowieczeństwie. Zaskakuje, w jak doskonały sposób ikona jest autentycznym i wiernym lustrem Ewangelii: Obecność i bliskość Boga wyrażona podobieństwem oblicza ludzkiego, które przepełnione jest przebaczeniem.

Anioł po Twojej prawej stronie patrzy na Ciebie, o ile tylko jesteś przed Nim. Anioł w środku spogląda na Tego po lewej, a Ten z kolei oczy ma utkwione w obserwatora Twojej osoby. W ten sposób tworzy się najdelikatniejszy krąg będący splotem spojrzeń. W oczach nie ma cienia gniewu, nawet surowości, jest tylko jakiś nie do wyrażenia smutek, który można zrozumieć jako zachętę do zwierzeń i rozmowy. A przedmiotem tej rozmowy mógłby być fragment Ewangelii według św. Jana:

Bóg tak umiłował świat, że zesłał Syna swego Jednorodzonego (por. J 3, 16).

Rozmowa chyba już się skończyła, gdyż Trzej trwają w skupieniu, a słowo przybrało postać ofiarowanego kielicha, który stoi na stole-ołtarzu. Badacze odkryli, że na pierwotnym rysunku baranka namalowano później kiść winogron. Zauważmy, że także sam kształt stołu-ołtarza przypomina kielich. Kielich jest symbolem ofiary. To nawiązanie do ofiary Chrystusa-Baranka, także do Eucharystii. Ale można też powiedzieć, że całe życie Trójcy krąży wokół ofiarnego kielicha. Bo kochać znaczy ofiarowywać siebie drugiemu. Taki dar nigdy nie powoduje ubytku, ale raczej nadmiar miłości. Z tego nadmiaru miłości Bożej jest świat, jestem ja. Jestem wezwany, by do tego wspólnego kielicha dołożyć swój dar[12].

Bóg jest Miłością samą w sobie, a jej figurą jest właśnie ów kielich. Miłość, ofiara krwawa i bezkrwawa wyprzedzają akt stworzenia świata, są jego źródłem.

Trzej zasiadają w kręgu przy stole-ołtarzu, gdyż jest to miejsce pokoju, które przez swój ofiarny charakter staje się miejscem świętym, przy którym nabieramy sił. Całe nasze życie krąży wokół stołu, który poprzez swoją symbolikę czterech rogów wprowadza nas w cztery strony świata, w którym szaleją cztery żywioły. Jednak na ten świat opada złoty pył, oświetlając nam miejsce obcowania z tajemnicą. Mamy ogromną szansę być „w” i być „z” Tajemnicą. To światło przez swą intensywność wylewa się z ikony i roztacza na nas swój wieczny ciepły blask i nie tylko opromienia nas, ale wnika do naszych serc.

Różnice między Aniołami są znakiem osobistej postawy każdego z nich wobec pozostałych, dlatego są niepowtarzalni i nie do pomylenia. Prostokątne trony, na których spoczywają świadczą o ich doskonałości. Pod stopami zieleń życia, nad głowami złoty deszcz, tak to rzeczywistość godna Boga.

W centrum ikony widać Syna. Można to rozpoznać po tradycyjnym ułożeniu palców prawej ręki wskazujących na Bożą i ludzką naturę (trzy palce złączone, a dwa wyprostowane). On i Ojciec są jedno. Skupiony i miłośnie wpatrzony w Ojca rezygnuje z samego siebie by być słowem Ojca:

Słowo, które do was mówię nie od siebie samego mówię, ale Ojciec, który przebywa we Mnie On działa (J 14,10).

Spójrz na Jego szaty. Okryty lazurowym błękitem nieba, kryje pod nią ochrę, kolor ziemi i tego, co ludzkie, kolor tak bardzo przypominający kolor krwi, symbol męki. On w człowieczeństwo wnosi Bożą Obecność, tę która na ikonie jest wszechobecna poprzez krąg skrzydeł. Złota szarfa na Jego krwawej tunice, wygląda jakby była tkana ze złotego anielskiego puchu. Będąc równy Bogu stał się człowiekiem. Gdy się przyjrzysz szacie przylegającej do Jego ciała wyczytasz w niej proroctwo Izajasza:

Któż to jest Ten, który przybywa z Edomu,

z Bosry idzie w szatach szkarłatnych?

Ten wspaniały w swoim odzieniu,

który kroczy z wielką swą mocą?

– To Ja jestem tym, który mówi sprawiedliwie, potężny w wybawianiu.

– Dlaczego krwawa jest Twoja suknia i szaty Twe jak u tego co wygniata winogrona w tłoczni?

– Sam jeden wygniatałem je do kadzi z narodów ani jednego nie było ze Mną. Tłoczyłem je w moim gniewie i deptałem je w mojej porywczości.

Posoka ich obryzgała Mi szaty i poplamiłem sobie całe odzienie (Iz 63, 1-3).

To proroctwo zostało już zinterpretowane w znaczeniu chrystologicznym w Księdze Apokalipsy jako zapowiedź śmierci Jezusa na Krzyżu (zob. Ap 19, 13-16). Jednak pomimo to, że siedzi On na wprost nas (jak to ma miejsce w większości ikon z Chrystusem Pantokratorem), Syn kieruje swój wzrok ku Ojcu. Syn bowiem nieustannie kontempluje Ojca i przenika nieskończone głębie Jego łona. On jest w Ojcu, a Ojciec w Nim. Zwrotem tym Kościół grecki, idąc za Orygenesem, wyjaśnia powierzenie się Jezusa woli Ojca i Jego absolutną przynależność do Boga w miłości. Syn spogląda na Ojca w nieustannej kontemplacji, poddając się woli ojcowskiej – należy do Niego w miłości. Postawa Syna jest dowodem skupienia i wsłuchania się, ale twarz zasnuwa już cień krzyża, bo w zatroskaniu zgadza się na los jaki Go czeka i wraz z Ojcem wykonuje gest błogosławieństwa, który w połączeniu z Jego spojrzeniem wyraża miłosną gotowość do czynu.

Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je znów odzyskać (J 10, 17).

Wszystkie Trzy Postacie charakteryzują się delikatnymi rysami, ale Anioł po prawej stronie ma te rysy jakby macierzyńskie. Jego zielony strój to symbol nadziei, młodości i świeżości, ale też symbol życia. Ten Anioł to Duch Święty, Pocieszyciel,Parakletos, Duch Prawdy, Duch Życia, bo On daje życie i wszystko od Niego bierze początek, on jest Uświęcicielem. On nas prowadzi do Ojca. Na kogo On patrzy? Patrzy na Ciebie, jeśli tylko jesteś przed Nim, jeśli namiot z codziennym bagażem potrafisz zostawić za sobą. Patrząc na Niego Twój wzrok samoczynnie jest przenoszony na Anioła środkowego – Syna Bożego. Nie tylko Twój wzrok jest unoszony, ale nawet drzewo dębu Mamre pochyliło się aby dalej poprowadzić ciebie do Ojca, w którego Syn ma utkwiony wzrok.

Krąg skrzydeł Bożej chwały potwierdza, że dobrze prowadzi serce: w Duchu Świętym przez Syna do Ojca. Chodzi jednak o ruch, który nie dopuszcza żadnego drżenia niepokoju, lecz wprost przeciwnie: z każdej z trzech Osób i z Ich wzajemnego przyjmowania siebie emanuje bezmierny pokój. Ów paradoksalny efekt spoczynku w ruchu i pełnej napięcia emocjonalnego postawy pokoju oraz łagodności jest czymś może najbardziej fascynującym, czego doświadczamy podczas kontemplacji tej przedziwnej ikony. Niczym woda, która nieustannie wypływa z Jezusa, według Jego słowa, i staje się tryskającym źródłem w tym, który Go przyjmuje, tak samo ta ikona zdaje się być brzemienna w zaraźliwą moc Ducha Bożego, która nigdy nie gaśnie.

Uważne studium, biorące pod uwagę linie i proporcje całej kompozycji, prowadzi do serii zaskakujących wyników i odkryć. Zaskakuje na przykład jest to, w jaki sposób Trzy Postacie zakreślają swoim zewnętrznym konturem koło o doskonałym kształcie. Prawa ręka Postaci siedzącej w środku zdaje się być jego środkiem.

Każdy z Aniołów (Bożych Osób) w lewym ręku trzyma w sposób zdecydowany kadyceusz[13], który symbolizuje władzę nad duszami. Wśród tych dusz jest również moja i Twoja. Czy to nie jest wspaniałe?

Stosunek każdej z Trzech Osób do świata wyraża się w geście ich prawych dłoni względem stołu – ołtarza. Duch działa w świecie, unosząc się niejako nad nim. Syn, którego dwa palce prawicy wskazują na jedność dwóch natur, przyszedł na świat i wraca do Ojca. Ojciec zaś jest źródłem wszystkich rzeczy – Stworzycielem, Jego postawa ma coś monumentalnego, emanującego spokojem. Bezruch jest dowodem czystego spełnionego aktu – wieczności. Jego szata jest niezbyt wyraźna, ale pełna światła, rozmywa się, jest nieuchwytna. Płaszcz jest przeświecający o nieokreślonym kolorze, otacza zarówno ramiona, jak i całe ciało, gdyż Ojciec jest niepoznawalny. Ojciec skłania głowę ku Synowi i odnosi się wrażenie jakby rozmawiali o Nim – Baranku ofiarnym, którego krwawa ofiara znajduje kulminacyjny punkt w kielichu przez Niego błogosławionym. Tylko część Jego błękitnej szaty jest widoczna na piersiach, gdy ten sam kolor jest obecny w sposób bardzo widoczny u pozostałych dwóch postaci, ponieważ Syn i Duch wyrastają z głębi Ojca, Tego który jest niezbadany i zamieszkuje w świetle niedostępnym.

Błogosław duszo moja Pana!

O Boże mój, Panie, jesteś bardzo wielki!

Odziany we wspaniałość i majestat,

światłem okryty jak płaszczem (Ps 104, 1n).

W kielichu ledwie widoczne winne grono, którego kolor jest kolorem szat Syna, kolorem męki. Niewątpliwie Trójca pochyla się nad Eucharystią, nad Barankiem, którego ofiara była w Bożych zamysłach jeszcze przed stworzeniem świata. W miejscu gdzie jest namalowane winne grono, w kielichu pod warstwą farby – jak już wspomniałem – odkryto pierwotnie namalowanego baranka. Widocznie rytm historii zbawienia wyznaczał proces dojrzewania do uchwycenia chwili przebóstwienia. Andrzej Rublow pędzle medytował Boże tajemnice i dzięki temu my otrzymaliśmy łaskę obcowania z nią w tej ikonie. Tak jak kielich rozchyla swoją czaszę nad bielą stołu–ołtarza, tak można dopatrzeć się formy drugiego otwartego kielicha, ukształtowanego z linii wewnętrznych dwóch postaci bocznych. Mamy tu do czynienia ponownie z paradoksem: na zewnątrz doskonały okrąg, wewnątrz forma otwartego pucharu. Jeżeli my, za każdym razem, gdy wspólnotowo przystąpimy do kontemplacji tej ikony, zwrócimy uwagę na owe dwa wymiary – zewnętrzną zwartość i jedność oraz wewnętrzną otwartość ku całkowitej ofierze – doświadczymy z pewnością czegoś z duchowej wolności i mocy emanujących z ikony.

Kościół Wschodni, zarówno w swoich modlitwach, jak i w traktatach teologicznych zawsze wskazywał na ścisły związek między Eucharystią i interwencją każdej z trzech Osób Bożych. Jeden z jego teologów pisze: za zgodą Ojca i dzięki wolnej zgodzie Syna, Duch niewidzialnie obecny, pozwala rozpoznać działanie Boże[14]. Na ikonie zauważamy bowiem, że prawa dłoń Syna oraz szerokie zgięcie Jego ramienia jednoznacznie zbiegają się z kielichem stojącym pośrodku. Także jednak Duch spogląda w tę stronę i kieruje tam swoją prawicę. Ojciec natomiast zdaje się nie posiadać żadnego bezpośredniego związku z tym, co znajduje się w środku, poza może swoją na wpół otwartą prawicą, w której można doszukać się gestu niejako przedstawiającego kielich Synowi. Ręka ta wykonuje ruch tego, kto powierza komuś misję. Daje polecenie. Za pomocą spojrzenia Ducha uczymy się jak kontemplować kielich, który jest wyrazem miłości Syna w Jego absolutnym oddaniu się. On to dzięki gestowi prawej dłoni, wskazuje na dar ze swego życia, gdy jednocześnie wzrok skierowany ku Ojcu tłumaczy, iż wszystko czyni z miłości do Niego. Ojciec ze swojej strony znajduje upodobanie w owym skrajnym geście miłości:

Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo ja życie moje oddaję (J 10, 17).

Niczym na Górze Przemienienia w Ewangelii Łukasza, trzej ludzie Boga – Mojżesz, Eliasz i Jezus nie mówią o niczym innym jak tylko o tym, że Jezus powinien udać się do Jeruzalem, aby wszystko się wypełniło, tak też i tu owe trzy Osoby zdają się nie dzielić między sobą niczego innego, poza skrajną miłością z jaką Syn oddaje swoje życie za świat.

W centrum podstawy stołu zauważyć można prostokątną niszę, wgłebienie. Niektórzy uważają ów prostokąt za kamień węgielny, w którym znajdują się relikwie męczenników. W ten sposób stół staje się ołtarzem, a ikona jakby odbiciem eucharystycznej celebracji w miejscu, w którym się ona znajduje. Więc w tej chwili przed Tobą. Inni z kolei patrzą na stół jako na grób Chrystusa, z którego wychodzi On wstępując do Ojca. Dodać należy, iż Eucharystię często sprawowano na grobach męczenników. Znaczenie stołu jako ołtarza i zarazem grobu są sobie bezsprzecznie bliskie.

Na drugim planie wśród złotej jasności wyłania się dom, drzewo i skała. Budynek być może symbolizuje świątynię, ale na pewno oznacza Dom Ojca, niebieskie Jeruzalem, gdzie jest mieszkań wiele. Tak bardzo chciałbym zajrzeć do środka, aby uszczknąć trochę tajemnicy z tej tajemniczej ikony. Dąb Mamre pochylony nad Synem jest pierwszym i ostatnim drzewem, drzewem życia, drzewem zasadzonym nad płynącą wodą, które wydaje owoc. Jest drzewem zakazanym z Raju, a zarazem drzewem życia – krzyżem. Nowy Adam w duchu i na krzyżu wyda dobry owoc. Skała symbolizuje trwałość i doskonałość, którą uzyskuje się poprzez całkowite oddanie się Duchowi Świętemu. Oddaj się Duchowi Świętemu a będzie z Ciebie wypływać zdrój wody żywej, jak ze skały uderzonej przez Mojżesza, gdyż ci, którzy są święci swoją świętość przelewają na innych.

TAJEMNICA WIARY

Kontemplując ikonę Trójcy Świętej zbliżamy się do Boga niczym do oceanu bezkresnej miłości. Wzrok nie jest w stanie zatrzymać się jedynie na jednej z trzech twarzy, będąc niejako zmuszonym do postępowania za owym wewnętrznym dynamizmem, który w głębi odpowiada życiu samego Ducha: „ukochany” nie jest w stanie odnaleźć siebie samego inaczej, jak tylko w nieustannym przekraczaniu siebie w miłowaniu drugiego. Jest to jakby „wieczyste zanurzenie się w miłości aż do całkowitego zagubienia się w jej bezkresnych głębinach”. Nie ma tu miejsca na żadną sztywność. A skoro Syn znajduje się zupełnie na wprost nas, to Jego postawa jest dla nas doskonałym zwierciadłem, od chwili, gdy Jego wzrok jest nieustannie zwrócony ku Ojcu. Nasza chrześcijańska wiara stawia bowiem Chrystusa w centrum naszej relacji z Bogiem, lecz czyni to w taki sposób, iż kto Jego widzi, widzi i Ojca (por. J 14, 9). To, co Kościół podaje nam do wierzenia, to znaczy Wcielenie Boga i przebóstwienie człowieka jest tym, co ikona pozwala nam zobaczyć własnymi oczyma.

Zgodnie z nauczaniem Cerkwi prawosławnej człowiek ma stać się bogiem, dostąpićtheosis, „przebóstwienia” czy też „upodobnienia do Boga” (gr. theopoiesis). W prawosławiu zbawienie i odkupienie oznacza właśnie przebóstwienie, udział w Boskiej Naturze. Za nauką o przebóstwieniu kryje się pojęcie człowieka uczynionego na obraz i podobieństwo Boga – Trójcy Świętej. Jak Osoby Trójcy „zamieszkują” w sobie nawzajem zjednoczone miłością, tak i człowiek, uczyniony na obraz i podobieństwo Boże, powołany jest do tego, aby „zamieszkiwać” w Trynitarnym Bogu[15].

Tajemnica wiary – Mysterium Fidei, staje się jasna, zaczyna w nas płonąć pełnią ognia i światła, nasze zaangażowanie zaś nieustannie wzrasta. Jak ten, kto malując ikonę, za pośrednictwem postu i modlitwy stał się powoli tym, co malował tak, że z powodzeniem mógłby odnieść do siebie słowa świętego Pawła: Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus (Ga 2,20), tak samo my jesteśmy w stanie stać się tym, co kontemplujemy. Bezkresne pragnienie, które żyje w Bogu, tak pełne radości, choć i przeniknięte cierpieniem, stanie się w nas życiem.

Im dłużej kontempluję tę ikonę, tym coraz bardziej ona mnie pochłania, zapraszając do jedności z Bogiem, do rozwijania się w nieskończoność, aż stanę się podobny do Niego.

Ikona Trójcy Świętej nosi w sobie obraz wieczny i nie ulegający przemianie. W emanującym z niej świętym świetle, które jest niczym innym jak niestrudzoną nadzieją, ponawianym wołaniem o wspólnotę, rozbłyskującym z ciemności spowijających ziemię, sygnałem, znakiem że jeszcze wszystko nie utracone, że choć zagubieni i pogubieni, możemy zebrawszy siły i zwielokrotniwszy wysiłki odnaleźć się, wydźwignąć się w pełne niegasnące światło tożsamej we wszystkich językach świata – MIŁOŚCI.

Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich (J 17, 26).

Tekst tego rozważania dostałem od kogoś przed wieloma laty. Niestety nie pamiętam już kto mi je dał. Wielokrotnie powracałem do tego rozważania, gdyż Ikona Trójcy Rublowa jest moja ulubioną ikoną. Podczas tych „powrotów” stopniowo wzbogacałem tekst o swoje własne przemyślenia, dodając przypisy. Dlatego nie uważam się za autora tego tekstu, a raczej tego, który go w jakimś stopniu wzbogacił i opracował.

Wykorzystane materiały zostały zaczerpnięte z bogactwa modlitwy chrześcijańskiego Wschodu i Zachodu, począwszy od Ojców Kościoła po dzisiejszych duchownych i świeckich kontemplujących Trójcę Świętą. Myślę, że teraz po kontemplacji tej ikony ikonmógłby on być również wzbogacony o to, co zrodziło się w Twoim sercu. Niech się tak stanie. Amen.

Opr.dk. Jacek Jan Pawłowicz


[1] Mansi XIII, 377-380 tłum pl. za: L. Uspienski, Teologia ikony. Poznań 1993 s.103-104.

[2] Obrzęd ten nowi nazwę: Obrzęd pobłogosławienia i poświecenia ikony Przenajświętszej i Życiodajnej Trójcy w postaci trzech aniołów, Chrztu, Przemienienia lub Zstąpienia Ducha Świętego, w: ks. Sergiusz Bułgakow, Ikona i kult ikony. Zarys dogmatyczny, tłum. H. Paprocki, Bydgoszcz 2002, s. 108-109.

[3] Tamże.

[4] Tamże, s. 109.

[5] Św. Andriej Rublow (ok.1360—1430) był mnichem w klasztorze Świętej Trójcy, założonym przez słynnego eremitę św. Sergiusza z Radoneża. W 1422 roku następca Sergiusza opat Nikon zlecił Rublowowi wykonanie ikonostasu w odnowionym klasztorze. Polecenie opata było następujące: „Ażeby bracia przez kontemplację Najświętszej Trójcy przezwyciężali nienawiść rozdzierającą świat”. Ikona Trójcy (1,42 m > 1,14 m) znajdowała się początkowo w ikonostasie kościoła klasztornego w Zagorsku. Por. T. Jaklewicz, Okno na Boga, „Gość Niedzielny” (21/2010), http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZK/gn201021-ikona.html

[6] Por. tamże.

[7] Tamże.

[8] kontakion (gr. κόντάκιον – zwój, κοντός – drążek, na który nawijano pergamin) – hymn liturgiczny, typowy dla Cerkwi prawosławnej.

[9] Niedziela Świętych Praojców, tłum. Ks. H. Paprocki, http://www.liturgia.cerkiew.pl/pages/File/docs/festum-12-praojcow.pdf. Niedziela Świętych Praojców (Niediela swiatych Praotiec), wypada pomiędzy 11/18 a 17/24 grudnia (2 tygodnie przed Bożym Narodzeniem) jest nazywana Niedzielą Świętych Praojców. Teksty nabożeństw tej niedzieli wymieniają świętych – przodków Chrystusa według krwi. Szczególnie wspominany jest Abraham, o którym Bóg powiedział, że „w potomstwie jego błogosławione będą wszystkie narody ziemi” (Rdz 22,18). Źródło: http://cerkiew.info/pl/biblioteka/artykuly/256

[10] Trója Święta jest Boską Monadą, czyli czymś jednym i niepodzielnym. Według Leibniza – substancja niematerialna, niepodzielna, niedostępna żadnym oddziaływaniom zewnętrznym. Źródło: Słownik Języka Polskiego.

[11] Por. A. Wencwel, Jeden w Trzech Osobach, http://www.opiekun.kalisz.pl/index.php?dzial=artykuly&kat=rokwiary&id=2781

[12] T. Jaklewicz, Okno na Boga, art. cyt.

[13] kaduceusz staroż. symboliczna laska heroldów, posłów; jej konwencjonalne wyobrażenie: prosty kij czasami opleciony parą wężów, zwieńczonych parą skrzydełek; wg mit. gr. laska poselska Hermesa, którą uśmierzał spory; stąd – symbol pokoju, handlu i władzy. Biskupi Kościołów Wschodnich używają takiej laski, jak biskupi w Kościele rzymskokatolickim pastorału.

[14] Germanus z Konstantynopola, Patrologia Graeca 98, 437

[15] Zob. K. Ch. Felmy, Współczesna teologia prawosławna, Białystok 2005, s. 172. Szerzej nt. przebóstwienia pisałem tutaj: http://www.pawlowicz.opoka.org/przebostwienie%20jako%20uczestnictwo.pdf

Scroll to Top